2018-07-12
Guido van Rossum porzuca funkcję BDFL - twórca Pythona przechodzi w stan spoczynku
Pamiętacie mój niedawny wpis o PEP 572? Cóż, otóż jak się okazało, opisywany przeze mnie PEP, a raczej jego akceptacja i reakcja społeczności, przyniosła nieoczekiwane skutki.
Dziś wydarzyło się coś niespodziewanego, coś, czego chyba nikt się nie spodziewał, bo ja na pewno nie.
Guido ma dość
Otóż Guido van Rossum ogłosił, że wraz z zaakceptowaniem i zakończeniem dodawania PEPa 572, permanentnie oddaje swoją pozycję jako BDFL - Benevolent Dictator For Life, czyli de facto osoba w środowisko Pythonowym z najwyższą 'rangą' tak by można rzec.
Jest to bardzo szokujące z racji tego, że Guido to osoba, która tak naprawdę jest 'twórcą' Pythona. To jego ojciec. Wzór i ciekawa postać dla wielu programistów Pythona. Jaki powód jego decyzji? Głównie chodzi o sytuacje związaną właśnie z PEPem 572, o którym pisałem wcześniej. Ten pep wywołał spore kontrowersje i dyskusje, dużo negatywnych opinii i narzekania.
Czy Guido rzuca programowanie? Nie, na chwilę obecną twierdzi, że przez najbliższy czas pozostanie aktywny jako zwykły core dev Pythona.
Po prostu, jak sam pisze, jest zmęczony i potrzebna mu długa, długa przerwa. Chyba zasłużona moim zdaniem, bo niewielu ludzi zrobiło tyle dla świata programowania, open source, co on.
Niżej zamieszczam przetłumaczoną treść jego e-maila
Teraz, kiedy sprawa PEP 572 została wreszcie zamknięta, nie chcę już nigdy musieć włożyć w coś tyle wysiłku, walki, tylko po to, by przekonać się, że tyle osób potępia moje decyzje.
Chciałbym kompletnie odizolować się od procesu decyzyjnego w kwestiach związanych z Pythonem. Przez chwilę wciąż zamierzam pozostać aktywnym jako zwykły Core Developer, dalej będę mentorował ludzi — teraz w sumie nawet może więcej. Niemniej jednak oficjalnie daje sobie takie permanentne wakacje od tytułu BDFL, musicie radzić sobie sami.
No bo tak w zasadzie to cóż, jest to coś, co prędzej czy później i tak by was czekało — za każdym rogiem wciąż czai się gdzieś jakiś tir, który chce mnie rozjechać, to raz a dwa, że lat mi nie ubywa z biegiem czasu... (Oszczędzę wam listy moich problemów zdrowotnych.)
Nie zamierzam wyznaczać swego następcy.
Co zrobicie? Jakaś demokracja? Anarchia? Dyktatura? Federacja?
Nie przejmuje się tymi trywialnymi, pomniejszymi decyzjami podejmowanymi codziennie w Issue Trackerze, czy też na GitHubie. Rzadko ktoś mnie tam o opinie prosi, a jak już to raczej w sprawach niezbyt ważnych. Tutaj zatem nic się nie zmieni. I o to jestem spokojny.
Nad czym trzeba będzie jednak pomyśleć to: - to, w jaki sposób będą zatwierdzane lub odrzucane nowe PEPy; - to, w jaki sposób wybierać nowych Core Devów;
Myślę, że może nam się udać, zdefiniować to, jak te procesy mają wyglądać, w formie nowych PEPów, które to będą swoistą nową konstytucją dla tej społeczności. Cały haczyk w tym wszystkim polega jednak na tym, że ja wam tutaj nic nie podpowiem — wy, comitterzy, będziecie musieli sami wszystko wymyślić, ustalić.
Pamiętajcie jednak o tym, że wciąż istnieje tu coś takiego jak CoC (Code of Conduct - taki jakby regulamin) — jeśli się wam to nie podoba, to nie pozostaje wam nic innego niż opuścić tę grupę. Może to też trzeba przemyśleć — kiedy kogoś stąd wyrzucić (czyli zbanować z grupy python-dev albo python-ideas, bo obie te grupy objęte są CoC)
Na sam koniec przypomnę tylko, że archiwa z tej grupy mejlowej są dostępne publicznie.
Nie odchodzę, wciąż tu jestem, ale chcę, byście zaczęli być samodzielni. Jestem zmęczony i potrzebna mi długa, długa przerwa.
--Guido van Rossum
To tyle. Szokujące wiadomości.
Cóż, niechaj się wiedzie panu, panie Guido.
Pytanie jednak jak będzie wyglądał świat Pythona bez tego człowieka? Jaki kierunek wybierze? To okazja do wzrostu, ale zarazem zagrożenie, że zgubimy kierunek, który obecnie jest dość fajny.
W każdym razie... Nowy wiatr zadmie w żagle, dokąd nas zaprowadzi? Czas pokaże. Zdecydujemy o tym my, społeczność, która tworzy Pythona.